23 listopada, 2024

wzoryikolory.pl

kolory życia codziennego

Polak śledził wybory w Mołdawii. „Byłem świadkiem transportowania kart do głosowania”

Polak śledził wybory w Mołdawii. "Byłem świadkiem transportowania kart do głosowania"

Polscy obserwatorzy w Mołdawii widzieli m.in. nielegalne agitacje wyborcze przed siedzibą jednej z komisji. Byli też świadkami wynoszenia kart do głosowania. Potem zaobserwowaliśmy, że ci ludzie przekazują te karty innym osobom, pewnie organizatorom tego nielegalnego procederu. Za jedną płacono po 40-50 dolarów — opisuje w rozmowie z Onetem Krzysztof Lisek, były europoseł, jeden z obserwatorów.

Jak ujawnia w rozmowie z Onetem, służby prowadzą też śledztwo w sprawie tajemniczych przelewów. — W poniedziałek w jednym z banków wykryto taką sytuację, że 14 tys. osób dostało jednakowe przelewy po 40 dolarów. To nie wygląda na przypadek — ocenia Polak.

W pierwszej turze wyborów w Mołdawii zwyciężyła obecna prezydent Maia Sandu, która zdobyła 42,45 proc. głosów. Drugie miejsce, z wynikiem 25,98 proc., zajął Aleksander Stoianoglo. To oni zmierzą się węc w drugiej turze, która odbędzie się 3 listopada.

Misja obserwacyjna w Mołdawii

Polski polityk Krzysztof Lisek, były europoseł, jest organizatorem i kieruje misją obserwacyjną wyborów w Mołdawii z ramienia Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego. Liczy ona 35 obserwatorów z pięciu krajów, w tym Polski.

Podczas pierwszej tury wyborów wraz z innymi osobami odwiedził 13 komisji w powiecie Ialoveni na południe od Kiszyniowa. Byli świadkami nieprawidłowości w trzech z nich. Zaczepiali innych i instruowali, jak należy głosować. — W jednym z tych przypadków była prowadzona kampania wyborcza przed siedzibą komisji. Przed budynkiem stała grupa ludzi, która zaczepiała innych i instruowała, jak należy głosować. Apelowali konkretnie o poparcie dla osoby, która ostatecznie weszła do drugiej tury, czyli pana Aleksandra Stoianoglo, kandydata socjalistów . Takie działanie jest oczywiście nielegalne, bo w sobotę i niedzielę trwa cisza wyborcza — podkreśla w rozmowie z Onetem Krzysztof Lisek.

Proceder karuzeli wyborczej

— Byłem już na kilkunastu misjach wyborczych, więc znam ten proceder. Nazywany jest karuzelą wyborczą. To działa w ten sposób, że jego organizatorzy pobierają karty wyborcze od wychodzących, a sami głosują na samym końcu i wrzucają kilka złożonych kart razem. Jest bardzo trudno to wykryć, bo jedna osoba wnosi nie 30 kart, tylko powiedzmy trzy, złożone razem. W ten sposób trafiają do urny — opisuje polityk.

Oczekiwania związane z drugą turą wyborów są duże, gdyż proceder ten może się jeszcze nasilać. Organizatorzy procederu mogą zastosować nowe triki, takie jak użycie zwykłych pustych kartek przyniesionych z domu, a następnie wynoszenie skutektywniejszych kart do głosowania. Podobne praktyki miały miejsce w innych krajach Europy Wschodniej i Afryki, gdzie był obserwatorem.

Działania Rosji i proceder w Mołdawii

Mołdawska policja działała bardzo prężnie w czasie wyborów, starając się ochraniać lokale i być w ich pobliżu. Po wezwaniu, pojawiała się nawet w ciągu minuty. W sprawie nieprawidłowości w komisjach zatrzymanych zostało do tej pory ponad 100 osób, złapanych na gorącym uczynku.

W poniedziałek, czyli właściwie dzień po wyborach, w jednym z banków wykryto taką sytuację, że 14 tys. osób dostało jednakowe przelewy po 40 dolarów. Olej do ognia dolał fakt, że przed wyborami kilka konferencji miał także komendant główny policji i jakiś czas temu mówił, że Rosja szmugluje do Mołdawii ok. miliona dolarów miesięcznie. Sama obecna prezydent, Maia Sandu, oświadczyła, że kupionych zostało 300 tys. głosów, na półtora miliona oddanych, czyli właściwie ich piąta część.