19 września, 2024

wzoryikolory.pl

kolory życia codziennego

Finał burzliwej sagi o morpiętach. Ukraina prawdopodobnie opuściła Krynki

Finał burzliwej sagi o morpiętach. Ukraina prawdopodobnie opuściła Krynki

Ukraińskie nie wydało w tej sprawie oficjalnego komunikatu. O wycofaniu napisał jednak szereg ukraińskich mediów, poczynając od państwowego nadawcy Suspilne oraz portalu Liga.net. Oba powoływały się na swoje źródła w wojsku. Według nich wycofanie wydarzyło się tak naprawdę już kilka tygodni temu. – Utrzymywanie pozycji nie miało już sensu z na totalne zniszczenie miejscowości, wobec czego doszło do odwrotu, by oszczędzić życie żołnierzy – powiedział informator Suspilne.

Trudne miejsce do utrzymania Po ośmiu miesiącach w rejonie walk w Krynkach nie ma już właściwie żadnego całego budynku. Zostały tylko ruiny i to takie mocno przemielone przez eksplozje dronów, pocisków artyleryjskich oraz bomb. Na pewno w takim miejscu było już bardzo trudno o dogodne schronienie i miejsca, z których można prowadzić ogień. Po tylu miesiącach walk na tak małej przestrzeni (prostokąt o wymiarach mniej więcej 5 km x 0,5 km) każdy punkt wykorzystywany przez Ukraińców musiał być nawet po kilka trafiony na różne sposoby.

Brak dogodnego schronienia na tak małym obszarze, bez możliwości manewru, oznacza natomiast wysokie ryzyko strat. Drugim poważnym problemem było zaopatrywanie przyczółka w Krynkach. Można je było prowadzić tylko za pomocą niewielkich motorówek i pontonów pływających po Dnieprze oraz jego wąskich odnogach przy wschodnim brzegu. Były one nieustannie atakowane, głównie przez rosyjskie . Nie pomagała nawet noc, ponieważ w trakcie walk Rosjanie zaczęli powszechnie używać bezzałogowców z kamerami termalnymi.

Nie brakuje nagrań trafień ukraińskich łodzi i widocznych strat w ludziach. Dostarczanie zaopatrzenia i ludzi oraz ewakuacja rannych były nieustannie dużym wyzwaniem, obarczonym poważnym ryzykiem. Na korzyść Ukraińców przemawiało wsparcie, okresowo nawet bardzo silne, ze strony własnych pododdziałów dronowych oraz artylerii działających z zachodniego brzegu rzeki.

Przez miesiące na tym odcinku była między innymi grupa Madziara, jedna z najsłynniejszych i najskuteczniejszych, jeśli chodzi o działania przy pomocy bezzałogowców. Drony i artyleria regularnie zadawały bolesne straty Rosjanom próbującym zlikwidować przyczółek i w ogóle stacjonujących w okolicy. Ukraińcom pomagało też to, że skala działań była bardzo mała i rosyjskie dowództwo nie traktowało tego odcinka priorytetowo; kierowało nań niewielkie i zazwyczaj posłedniej jakości siły. Intensywność walk była więc niewielka. Ukraińskie dowództwo już od wielu miesięcy raportowało może kilka rosyjskich ataków tygodniowo.

Cała operacja budziła jednak wiele kontrowersji. Głównie z powodu relacji korzyści oraz strat. Żołnierze z ukraińskich brygad piechoty morskiej wylądowali w Krynkach w ostatnich dniach października 2023 roku w ramach szerzej zakrojonej akcji rajdów na wschodnie wybrzeże Dniepru. Skala działań od początku była mała. Brali w niej udział jedynie żołnierze z bronią ręczną.

Próba przetransportowania jednego transportera opancerzonego BTR-4 skończyła się niepowodzeniem. Nie było więc mowy o forsowaniu rzeki, budowie stałych przepraw i organizowaniu większej ofensywy w głąb okupowanej części obwodu chersońskiego. Chociaż spekulacji o tym, co to Ukraińcy mogą zrobić, było w początkowym okresie walk bardzo dużo. Problem w tym, że operacja forsowania tak szerokiej rzeki jak Dniepr dużymi siłami, a potem zaopatrywanie ich, kiedy prowadzą operację ofensywną, to ogromne przedsięwzięcie.

Takie wymagające postawienia kilku przepraw pływających i ich ochrony przed atakami z powietrza. Byłoby to dla Ukraińców przedsięwzięcie niezwykle ryzykowne i raczej skazane na porażkę. Najwyraźniej postanowiono więc, że celem ograniczonej operacji będzie tylko dywersja. Ściągnięcie uwagi Rosjan i przysporzenie im możliwe strat w czasie, kiedy ci ruszyli do silnej ofensywy na Awdijwkę.

Trudno powiedzieć, czy to się udało. Rosjanie nigdy nie skierowali do likwidacji przyczółka dużych sił. Największe ataki liczyły po kilka pojazdów opancerzonych i kilkunastu-kilkudziesięciu piechurów. Bez znajomości dokładnych wykazów strat osobowych obu stron w walkach na tym odcinku nie sposób jednoznacznie wyrokować, czy Ukraińcom ostatecznie się to opłaciło. Nie brakowało przy tym artykułów w mediach zachodnich oraz ukraińskich, opartych o nieoficjalne informacje, według których straty brygad piechoty morskiej zaangażowanych w operację były poważne.

Tak długie trwanie na przyczółku było zdecydowanie kontrowersyjną decyzją ukraińskiego dowództwa. Dokładniejsze jej oceny poznamy najprawdopodobniej po wojnie.