Deontay Wilder poniósł sromotną porażkę. Szansa na wielki powrót bezpowrotnie przepadła [WIDEO]
Ostatnie lata w karierze Deontaya Wildera nie były zbyt udane. Jego problemy zaczęły się, gdy naprzeciwko niego po raz pierwszy stanął Tyson Fury. Było to w grudniu 2018 roku, a pojedynek zakończył się remisem.
Rewanzowe starcie stoczyli nieco ponad rok później. Brytyjczyk nie pozostawił wówczas wątpliwości i znokautował rywala. Następnie doszło do trylogii, ale znowu Fury posłał na deski amerykańskiego pięściarza.
Ten po roku wrócił jednak na zwycięską ścieżkę, gdyż znokautował dwukrotnego pogromcę Adama Kownackiego Roberta Heleniusa. Pod koniec ubiegłego roku 38-latek sensacyjnie przegrał za to z Josephem Parkerem i mocno skomplikował sobie kwestię kolejnej walki o pas mistrza świata.
Gdyby tego było mało, to drugą porażkę z rzędu zanotował w nocy z soboty na niedzielę. Jego pogromcą okazał się trzy lata starszy reprezentant Chin Zhang Zhilei.
Początek tego pojedynku był dość spokojny, a obaj zawodnicy badali się w ringu. Im trwał on jednak dłużej, tym coraz bardziej rozkręcali się, trafiając kolejnymi ciosami. W piątej rundzie doszło do zwarcia, podczas którego kapitalnym ciosem sierpowym popisał się Chińczyk i wyraźnie zachwiał rywalem.
Kiedy Wilder słaniał się na nogach, nie wypuścił szansy i brutalnie posłał go na deski. „Wykorzystał przewagę wielkości, by znęcać się nad Wilderem. Znakomicie potrafi uderzać hakami, a w piątej rundzie rozładował najlepszą broń” – przekazał ESPN.
Amerykanin próbował jeszcze wstawać, ale nie był w stanie kontynuować starcia. Trudno zatem wykluczyć, że była to jego ostatnia walka w karierze, gdyż niedawno zapowiadał, że jeśli przegra, to tak właśnie się stanie.
Zhang zmierzy się za to prawdopodobnie z Anthonym Joshuą, który znajduje się na fali czterech zwycięstw z rzędu.
Podczas tej gali doszło również do walki o tymczasowy pas organizacji IBF, w której Daniel Dubois znokautował Filipa Hrgovicia.
Gdyby wygrał Chorwat, to nie można wykluczyć, że niebawem zmierzyłby się z Ołeksandrem Usykiem w unifikacyjnym boju.
Anglik rywalizował za to z Ukraincem w sierpniu, kiedy na gali we Wrocławiu poległ przed czasem. Tym samym wydaje się, że takie starcie nie ma na ten moment sensu.