21 grudnia, 2024

wzoryikolory.pl

kolory życia codziennego

Nieprawdopodobne znalezisko hydraulików: odkryto podejrzane, mięsiste zjawisko, przypominające ludzkie ciało. Czy mogą to być szczątki Elżbiety?

Nieprawdopodobne znalezisko hydraulików: odkryto podejrzane, mięsiste zjawisko, przypominające ludzkie ciało. Czy mogą to być szczątki Elżbiety?

Jerzy (imię zmienione) był adoptowany przez małżeństwo S. w latach 50., niedługo po narodzinach. Jego biologiczny ojciec był przestępcą, matka zaś prostytutką. Przybrany tata Michał był inżynierem, a przybrana mama Elżbieta – pielęgniarką. Zrezygnowała z pracy, by poświęcić się wychowaniu syna. Nowi rodzice zmienili mu imię. W rodzinie niczego nie brakowało.

„Poświęcano mu całą uwagę, spełniano wszystkie zachcianki. Matka odprowadzała go do szkoły i przebierała w szatni. Gdy dzwonek oznajmiał zakończenie lekcji – już na niego czekała. Koledzy podśmiewali się wprawdzie, że jest maminsynkiem, ale nigdy nie miał prawdziwych kolegów. Zawsze w domu z matką i ojcem” – tak w 1978 r. pisał o Jerzym „Kurier Szczeciński”. Jerzy był uważany przez rodziców wręcz za wybitną jednostkę.

Elżbieta przeszła na emeryturę, łącznie z rentą rodziinną otrzymywała co miesiąc około 4,5 tys. zł. Jerzy ogłosił, że zrezygnował ze studiów. Kobieta zdenerwowała się, zależało jej na tym, by syn zdobył wykształcenie. Doszło do awantury. Jerzy powiedział, żeby nie histeryzowała.Matka uderzyła go w twarz, była oburzona. Jerzy zaczął zastanawiać się, jak zatuszować morderstwo.

Jerzy zdecydował się rozpuścić w sodzie kaustycznej wyniesione wcześniej na balkon głowę, stopy i dłonie matki. Hydraulicy znaleźli w studzience coś, co wyglądało jak kawałki mięsa. Podejrzewali, że to zanieczyszczenie źródła wody. Jerzy mieszkał w tym samym mieszkaniu. Organizował imprezy, znalazł dziewczynę, chodzili razem na kurs tańca.

„Oznajmiam, że ja, Jerzy S., urodzony w 1954 r., zamieszkały w Szczecinie, zabiłem swoją matkę w dniu 25 grudnia 1976 r.” – napisał. Obserwacja psychiatryczna trwała od sierpnia 1977 r. do stycznia 1978 r. Uznano, że Jerzy był poczytalny w chwili zbrodni. Nie stwierdzono chorób psychicznych, ale zdiagnozowano zaburzenia osobowości.

22 lutego 1978 r. ruszył proces przed Sądem Wojewódzkim w Szczecinie. W czerwcu Jerzy został skazany na karę śmierci, ze względu na „podłe zachowanie się oskarżonego przy dokonaniu i usuwaniu zwłok, jego zakłamanie i pasożytniczy tryb życia”. Ostatecznie Jerzy został skazany na 25 lat więzienia.

Jerzy po odbyciu kary ożenił się, został ojcem. Miał dobrą opinię w zakładzie karnym, pracował społecznie jako plastyk. Nie wdawał się w konflikty. Przez ostatnie 20 lat prowadzi normalne życie.