Sukces polskich żołnierzy pomimo trudności. Jak udało im się odnieść zwycięstwo w z seemingly beznadziejnej sytuacji
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu 3 maja 1993 r. w obozie polskich żołnierzy w Phnom Penh pozornie niczym nie różnił się od pozostałych dni. Pobudka, poranna toaleta, śniadanie, apel, rutynowe zajęcia – takie jak zabezpieczenie dróg i mostów, zaopatrzenie jednostek z innych krajów w wodę i żywność, prace przygotowawcze do zbliżających się wyborów. Do tego w końcu członkowie Polskiego Batalionu Logistyczno-Inżynieryjnego zostali głównie wysłani do Kambodży. Mimo to od rana coś było nie tak. – W powietrzu wisiało dziwne napięcie, na wejściu do biura czuć było, że wydarzyło się coś dużego – wspomina Piotr Oller, weteran misji UNTAC w Kambodży. W spokojnym zwykle biurze misji panowało niecodzienne ożywienie, słychać było rozmowy w językach niemal wszystkich krajów, które wysłały swoich wojskowych do tego państwa. – Wyszedł do nas kolega pracujący jako tłumacz i pyta nas: „Wiecie już?” – mówi Piotr Oller. – Zaprzeczylismy ruchem głowy. „W nocy Czerwoni Khmerzy zaatakowali chłopców z 4 kompanii. Bojówki weszły do Siem Reap”…
Rok Zero
17 kwietnia 1975 r. życie w Kambodży zamarło. Czerwoni Khmerzy nazwali ten dzień dumnie początkiem Roku Zero, mającego zwiastować nowy początek. Zasadniej jednak nazwać go Rokiem Śmierci lub Rokiem Zagłady. Pod hasłem budowy samowystarczalnego państwa, ekstremiści wychowani na idealach stalinizmu, maoizmu i khmerskiego nacjonalizmu przejęli władzę w Kambodży i rozpoczęli systematyczną i planową eksterminację własnego narodu. Marzyło im się państwo całkowicie samowystarczalne, niezależne od jakiejkolwiek pomocy i niepodatne na wpływy z zewnątrz. Postanowili więc wcielić swoje radykalne plany w życie. Miasta, pieniądze, zagraniczne przedstawicielstwa? W ich idealnym kraju były zbędne – więc wszystko to zlikwidowali. Edukacja, religia? Na to również nie było miejsca. Głównym zadaniem nowych obywateli była niewolnicza praca na polach ryżowych. Wszyscy uznani za wrogów systemu byli automatycznie mordowani – a pojęcie „wroga” rozumiano wówczas niezwykle szeroko.
„Najpierw zabili mojego ojca”: krocząc po polach śmierci. I nie miało znaczenia, czy ktoś posługiwał się językiem obcym, bo prowadził działalność szpiegowską, czy jedynie nauczył się go w toku edukacji. Czy nosi okulary, bo zepsuł wzrok na czytaniu opasłych tomów naukowych, czy urodził się z wadą. Za wszystko był jeden wyrok: śmierć. Ba – wystarczyło mieć zbyt delikatne dłonie. To już w logice Czerwonych Khmerów oznaczało, że nie zostały one zhańbione pracą fizyczną, a skoro tak – to nie ma dla kogoś takiego miejsca w nowym państwie.
Historia ludobójstwa w Kambodży
Do kontroli jego przestrzegania i przygotowania grunt pod pierwsze demokratyczne wybory w kraju Rada Bezpieczeństwa ONZ powołała Misję Przygotowawczą ONZ w Kambodży (UNAMIC). Nad ich przebiegiem miała zaś czuwać utworzona w 1992 r. w miejsce UNAMIC Tymczasowa Administracja ONZ w Kambodży (UNTAC) – i tu wracamy do polskiego wątku tej historii.
Polacy na Polach Śmierci
Z wielu względów misja pokojowa w Kambodży miała wyjątkowy charakter. Był to pierwszy w historii przypadek, gdy ONZ przejęła administrację nad całym krajem. 1,6 mld dol., 46 krajów, 15 tys. 900 zaangażowanych żołnierzy, ponad 5 tys. cywilów i 450 wolontariuszy – tak w skrócie można opisać wysiłek zmierzający do zaprowadzenia porządku w niewielkiej, uciemiężonej wojnami Kambodży. Przełomowy charakter miała ona jednak również dla polskiego wojska. Już nie należało do Układu Warszawskiego, ale jeszcze nie było w NATO. Sama Polska dopiero co rozliczała się z komunistyczną przeszłością i budowała własną niezależność, a jej żołnierze zostali wysłani, by zaprowadzać pokój i pilnować praworządności w innym – i to tak odległym – kraju.
Zapomniana misja Polaków w Kambodży. Powstaje film
– Kto wtedy słyszał w Polsce o Kambodży. Nie wspomnę już o Czerwonych Khmerach – o tym się nie mówiło. W encyklopedii można było znaleźć jakieś szczątkowe informacje o tym kraju i to tyle. Dopiero jak wróciłem z misji, po raz pierwszy obejrzałem film dokumentalny o Polach Śmierci. Mogłem sobie porównać te obrazy – wspomina Piotr Oller. Mimo tego władze w Warszawie postanowiły odpowiedzieć na prośbę ONZ i wysłać na misję polskich żołnierzy. Po raz pierwszy polski kontyngent wojskowy nie tworzył zwartej jednostki, a składał się z kilku niezależnych komponentów – batalionu logistycznego-inżynieryjnego. Polscy żołnierze prowadzili także centralną składnicę zaopatrzenia. Łącznie na misję wysłano 718 żołnierzy. Po przeszkoleniu w Kielcach drogą lotniczą zostali przerzuceni do Kambodży.
Trudy codzienności
Warunki panujące na misji były trudne – zwłaszcza na początku. Tropikalne upały, do których żołnierze pochodzący z odmiennej strefy klimatycznej zupełnie nie byli przyzwyczajeni, nieznane zwierzęta, ciężkie warunki bytowe – w tym ciasne bazy, często bez odpowiedniego zaplecza humanitarnego lub żywieniowego, ograniczony do minimum kontakt z bliskimi – to wszystko w nieunikniony sposób przekładało się na kondycję fizyczną i morale wojskowych.