5 grudnia, 2024

wzoryikolory.pl

kolory życia codziennego

Zarządzający Borussią Dortmund przedstawia wątpliwości przed decydującym meczem o mistrzostwo Ligi Mistrzów związane z Jude Bellinghamem.

Zarządzający Borussią Dortmund przedstawia wątpliwości przed decydującym meczem o mistrzostwo Ligi Mistrzów związane z Jude Bellinghamem.

Już w sobotę o 21:00 na Wembley w Londynie finał Ligi Mistrzów. Zagrają w nim 14-krotni triumfatorzy Pucharu Europy, czyli Real Madryt oraz Borussia Dortmund, która sięgnęła po to trofeum w 1997 r., pokonując w finale Juventus (3:1).

Jedną z gwiazd finału może być Jude Bellingham, który łączy obu finalistów. Latem zeszłego roku reprezentant Anglii przeniósł się z Borussii do Realu, co zdaniem dziennikarzy kosztowało hiszpański klub około 103 mln euro. Bellingham, który trafiał na Estadio Santiago Bernabeu z łatką rewelacyjnego talentu, z marszu stał się wielką gwiazdą i liderem Realu. W całym sezonie Anglik rozegrał 41 meczej, w których strzelił aż 23 gole i miał 12 asyst.

Bellingham długo prowadził w klasyfikacji strzelców La Liga, ale ostatecznie skończył ją na trzecim miejscu za plecami Artema Dovbyka (24 gole) oraz Alexandra Sorlotha (23 gole). Anglik zdobył w lidze 19 bramek, czyli tyle samo, ile Robert Lewandowski.

Przed finałem Ligi Mistrzów hiszpański dziennik „AS” przeprowadził wywiad z dyrektorem wykonawczym Borussii – Hansem-Joachimem Watzke. Niemiec niespodziewanie zdradził, że Real zapłacił za Bellinghama znacznie więcej, niż podawały media na całym świecie.

„Gdybyśmy otrzymali od Realu 103 mln euro, to znaczyłoby, że źle się targowaliśmy. Kwota odstępnego była znacznie wyższa. Ale żadne pieniądze nie są w stanie zrekompensować straty takiego piłkarza jak Bellingham” – powiedział Watzke.

„Jesteśmy znani z tego, że kupujemy wielkie talenty za nieduże pieniądze, a sprzedajemy je za fortunę. Nie znaczy to jednak, że chcieliśmy, by wspaniali piłkarze od nas odchodzili. Nigdy nie chcieliśmy, by opuścili nas Lewandowski, Bellingham, Mario Goetze czy Erling Haaland. Nie mieliśmy jednak wyjścia” – dodał.

„Jedyną opcją, by ich zatrzymać, było zaproponowanie im czterokrotnej podwyżki. Ale co dalej? Taki komin płacowy rozwaliłby nam szatnię. Chcielibyśmy zatrzymywać nasze gwiazdy, ale to nie jest możliwe. Jedyne, co możemy robić, to doradzać im w sprawie kolejnych transferów. Tak też było w przypadku Bellinghama. Sam doradzałem mu Real Madryt, bo to największy klub na świecie, który pozwoli mu w pełni rozwijać jego talent” – podsumował.

Relacja z finału Ligi Mistrzów na żywo w Sport.pl.